wtorek, 20 stycznia 2015

Wizyta w monopolowym.

-Dobrze, skoro nie chcesz rozmawiać o problemie i od niego uciekać w porządku- była zła, położyła pieniądze na blacie i w milczeniu wyszła.
-Amen- mruknął pod nosem rzucając na stól 20zł- masz i idź po coś na obiad.
 Krzysiek wziął w dłoń banknot oglądając go dokładnie.
- Chcesz coś konkretnego?- rzucił podchodząc do niego i łapiąc go w pasie.- Siorka jak zawsze zadowolona.-  dodal ironicznie przyciagajac go do siebie i całując w skroń. -Było lepiej niż ostatnio...-podrapał się po czole.
- Nie no, idę z Tobą bo sam to gówno kupisz...-zmarszczył brwi i odbiegając od niego założył szybko glany i kurtkę, czekając teraz na blondyna.
-Ale wiesz ,że ona nie przestanie nigdy marudzić?- rzucił w końcu Krzysiek gdy wychodzili juz z mieszkania.
 Jarek nie odpowiedział nic. Milczał, a jego milczenie było szalenie wymowne. Wyszli ze starej, rozpadającej się, pękającej kamienicy.
- Śnieg pada...-westchnął brunet.
Szli już uliczkami miasta które stawało sie coraz bielsze. Mężczyźni weszli do monopolowego rozglądając się dookoła, tak jakby nagle mogli wykupić z niego wszystkie artykuły. Krzysiek w tajemniczy sposób cofnął się i wyszedł przed sklep. Jarek zdumiał się momentalnie.
- A Ty gdzie się wybierasz?...- uniósł brew i chwycił go za rekę starając się zatrzymać.
 -Muszę zadzwonić- odpowiedział mu beznamiętnie blondyn obracając oczami.
 Jarek zamyslił się na moment.
- Kocham Cię...- powiedział puszczajac jego dłoń.
Było to swego rodzaju ostrzeżeniem przed kolejnymi sztuczkami chłopaka. Ponownie pojawił sie w sklepie, kupił bułki, ser, mleko i inne podstawowy produkty w ubogiej ilosci. Kupił też mrożone zapiekanki.
 -Na zeszyt, tak? - zapytała sprzedawczyni kasujac produkty.
 Dobrze ich znała, wiedziała ,że im się nie przelewa i prawie zawsze nie mają pieniędzy.
-Nie tym razem- Jarek uśmiechnął się ukradkiem.
-Dwadzieścia cztery pięćdziesiąt- powiedziała zmęczona życiem kobieta.
-Cholera...-zaklął pod nosem.- To przez to masło.- mruknął.- Cztery złote na zeszyt, jutro doniose.- westchnął lekko zażenowany.
Ta jednak uśmiechnęła się w niemałej chęci pocieszenia. Krzysztof pojawił sie w sklepie dopiero gdy jego chłopak pakował juz swoje zakupy do reklamówki.
 -Dobry- mruknął do kobiety za kasą- Mamy wszystko?- teraz zwrócił się z czułością do Jarka.
 Wziął w rekę zakupy.

 -Wszystko?... Może i wszystko...-odpowiedział niechętnie uciekając wzrokiem i ulatniając się ze sklepu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz