Nagle zza ściany u sąsiadów wydobyły się krzyki i wrzaski bijącego się i kłócącego małżeństwa
-Znowu oni...-Jarek przetarł oko palcami ziewając- ale Ty...nie będziesz robił mi takich awantur, prawda?-zaczepił go palcami u stóp po łydce.
-Co im się zachciało o czwartej nad ranem...-burknął pod nosem-tak, jasne, wspomnień czar-prychnął uśmiechając się krzywo.
-Od trzeciej od piątek to ich standardowe godziny-brunet wzruszył ramionami-zawsze twardo śpisz o tej porze...-popił herbaty.
-Tyle ciekawych rzeczy dzieje się tu w nocy- rzucił blondyn lekko ironicznie.
-No i dawno cię tu nie było-westchnął ciszej-uwielbiasz przychodzić tylko po wypłatę. Wtedy ci się przypomina ,że istnieje- odwrócił głowę w bok- a raczej ,że mam pracującą, zarabiającą siostrę-dopowiedział sobie już pod nosem. Minęła chwila-znikasz zawsze bez słowa i bez słowa wracasz, zachowujemy się tak jak zawsze, robimy to co zawsze, udajesz ,że nic się nie stało i znów znikasz- mówił jakby sam do siebie trzymając szklankę przy policzku.
-Nie zapominaj ,że na koncertach zarabiamy razem, i zawsze wracam.
-Razem zarabiamy?-prychnął prześmiewczo. Zamilkł teraz, czuł ,że jeśli pociągnie ten wątek dalej rozkwitnie z tego taka awantura jak ta za ścianą. A byli do tego zdolni- nie tak często jak ty znikasz...-odpowiedział spokojnie. Ugryzł się w język za późno.
Krzysiek spojrzał na niego złowrogo jednak nie odezwał się ani słowem.
Ostatnie zdanie podniosło mu ciśnienie. Zagryzł zęby udając ,że spływa to po nim- więc nic tu po mnie-wstał od stołu.
Jarek podniósł głowę i zawędrował za nim spojrzeniem- Dokąd idziesz?- zapytał niskim głosem odstawiając herbatę.
-Do łóżka- chłód w jego głosie ochłodził pomieszczenie. Stał w progu kuchni.
-Nie chcesz herbaty ani kawy...-zapytał brunet sam nie wiedząc dlaczego. Wystraszył się, nie wiedział czego.I przytulił się do niego, nie widząc po co...
Tęczowe historie
czwartek, 22 stycznia 2015
środa, 21 stycznia 2015
Rozmowa w kuchni.
Obudził się około czwartej nad ranem. Przyśnił mu się
okropny sen. Kolejne straszne wspomnienie przeszłości mieszające się z jego
własnymi wewnętrznymi lękami. Rozejrzał się nerwowo po pokoju i sprawdził w
telefonie godzinę. Telewizor jaśniał ściszony do zera, a obok niego spał blond
mężczyzna. Dotknął jego ramienia i potrząsnął nim. Krzysiek wybudził się przez
dotyk chłopaka.
-C...co jest?...-rozejrzał sie półprzytomny, wyrwany ze snu.
Spojrzał na Jarka wyrwany z rzeczywistości.
-Znów śnił mi się koszmarek...-mruknął niechętnie, jakby
lekko wystraszony.
Obkolczykowany
blondyn objął go ramieniem tak jak wtedy gdy już zasypiał.
- To tylko głupi sen.- powiedział niskim zaspanym głosem,
skupiając wzrok na Jarku w półmroku.
-Głupi czy nie, okropny.- stwierdził jakby z żalem oraz
pretensją, wstając i wychodząc z pokoju. Wszedł do kuchni i opierając się o
blat zapalił papierosa. Krzysiek "otrzeźwiał" całkowicie gdy tamten
opuścił pomieszczenie w pośpiechu. Leżał w łóżku na wznak zastanawiając się nad
zaistniałą sytuacją. Przeciągnął się i zerknął na świecący się niedaleko
telewizor.
- Cholera...-mruknął pod nosem.
Tymczasem starszy z
nich spalił już papierosa i wstawił wodę na herbatę. Zalał napój i w nerwach
zapalił kolejnego szluga. Blondyn nie wytrzymał tak dłużej. Ruszył w ślady
chłopaka i wszedł do kuchni.
- Co tym razem?- zapytał siadając na blacie tuż obok niego.
Widział zdenerwowanie w zachowaniu i reakcjach
zielonookiego.
-Co Cię to obchodzi-
zaciągnął się.
Nie patrzył na niego. Krzysztof patrzył na niego z kamienną
twarzą i przetarł ją dłońmi w całkowitej ciszy.
-Nie musiałeś
wstawać. Nie wiem w sumie po co w ogóle Cię budziłem. W pierwszym
momencie...spanikowałem.- znów zaciągnął się mówić beznamiętnie, jakby od
niechcenia.
-Trudno, już wstałem.-
wzruszył ramionami.- I chce wiedzieć co Cię tak wybudziło- dodał wciągając nogę
na blat.
-Nic.- odparł markotnie słodząc herbatę resztami cukru.
Zerknął przez okno. Śnieg wciąż prószył i było go już
naprawdę dużo.
- Idź spać...
-Nie. - zamyślił się chwilę.
Widok za oknem przypominał przesłodzony, świąteczny obrazek.
- Dziś lepimy bałwana.- zmierzwił włosy kochanka,
przechodząc obok.
Usiadł na przeciwko niego.
-Jesteś do dupy.-
warknął mieszając nerwowo herbatę i obijając łyżeczką o szklane ścianki.
- Pająk idzie nad zlewem- wstał i zkliszczył go palcami.
Objął się dłońmi znów zatrzymując się na widoku za oknem.
-Krzysiek, nie mam ochoty Cię teraz zabawiać ,więc spadaj
spać.- mówił zirytowany.- I zapomnij o tym ,że Cię w ogóle budziłem.
Wyproszenie blondyna
obeszło. Rozłożył się wygodnie na krześle.
- Mhm- mruknął lekceważąco, dając do zrozumienia ,że nigdzie
się nie wybiera.
Jarosław zawarczał pod nosem, nie okazując aprobaty.
- Durny- rzucił sucho popijając gorący płyn.
wtorek, 20 stycznia 2015
Wizyta w monopolowym.
-Dobrze, skoro nie chcesz rozmawiać o problemie i od niego
uciekać w porządku- była zła, położyła pieniądze na blacie i w milczeniu
wyszła.
-Amen- mruknął pod nosem rzucając na stól 20zł- masz i idź
po coś na obiad.
Krzysiek wziął w dłoń
banknot oglądając go dokładnie.
- Chcesz coś konkretnego?- rzucił podchodząc do niego i
łapiąc go w pasie.- Siorka jak zawsze zadowolona.- dodal ironicznie przyciagajac go do siebie i
całując w skroń. -Było lepiej niż ostatnio...-podrapał się po czole.
- Nie no, idę z Tobą bo sam to gówno kupisz...-zmarszczył
brwi i odbiegając od niego założył szybko glany i kurtkę, czekając teraz na
blondyna.
-Ale wiesz ,że ona nie przestanie nigdy marudzić?- rzucił w
końcu Krzysiek gdy wychodzili juz z mieszkania.
Jarek nie
odpowiedział nic. Milczał, a jego milczenie było szalenie wymowne. Wyszli ze
starej, rozpadającej się, pękającej kamienicy.
- Śnieg pada...-westchnął brunet.
Szli już uliczkami miasta które stawało sie coraz bielsze. Mężczyźni weszli do monopolowego
rozglądając się dookoła, tak jakby nagle mogli wykupić z niego wszystkie
artykuły. Krzysiek w tajemniczy sposób cofnął się i wyszedł przed sklep. Jarek
zdumiał się momentalnie.
- A Ty gdzie się wybierasz?...- uniósł brew i chwycił go za
rekę starając się zatrzymać.
-Muszę zadzwonić-
odpowiedział mu beznamiętnie blondyn obracając oczami.
Jarek zamyslił się na
moment.
- Kocham Cię...- powiedział puszczajac jego dłoń.
Było to swego rodzaju ostrzeżeniem przed kolejnymi
sztuczkami chłopaka. Ponownie pojawił sie w sklepie, kupił bułki, ser, mleko i
inne podstawowy produkty w ubogiej ilosci. Kupił też mrożone zapiekanki.
-Na zeszyt, tak? - zapytała
sprzedawczyni kasujac produkty.
Dobrze ich znała,
wiedziała ,że im się nie przelewa i prawie zawsze nie mają pieniędzy.
-Nie tym razem- Jarek uśmiechnął się ukradkiem.
-Dwadzieścia cztery pięćdziesiąt- powiedziała zmęczona
życiem kobieta.
-Cholera...-zaklął pod nosem.- To przez to masło.- mruknął.-
Cztery złote na zeszyt, jutro doniose.- westchnął lekko zażenowany.
Ta jednak uśmiechnęła się w niemałej chęci pocieszenia. Krzysztof pojawił sie w sklepie
dopiero gdy jego chłopak pakował juz swoje zakupy do reklamówki.
-Dobry- mruknął do
kobiety za kasą- Mamy wszystko?- teraz zwrócił się z czułością do Jarka.
Wziął w rekę zakupy.
-Wszystko?... Może i
wszystko...-odpowiedział niechętnie uciekając wzrokiem i ulatniając się ze
sklepu.
poniedziałek, 19 stycznia 2015
Przyście siostry
-Dzisiaj przychodzi Ewka, więc byłbym wdzięczny jakbyś
jednak ruszył tyłek i pomógł mi tutaj choć trochę posprzątać!- Warknął chłopak
próbując go obudzić i zrzucić z łóżka.
Było już dobrze po
trzynastej.
-Krzychu no!- Dodał szarpiąc za kołdrę.- Yghhhhh!- Zawarczał
i zaklął siarczyście.
Blondyn ani drgnął. Jarosław
był coraz bardziej zirytowany ale postanowił dać sobie na wstrzymanie. Znał
Krzyśka i wiedział ,że nie da się go tak po prostu zrzucić z łóżka, a gdy się
go budzi jest w bardzo złym nastroju. Dziś była środa, stresował się wizytą dziewczyny.
Pomagała mu od zawsze i nadal to robi,
od czasu jak wyszli z bidula zarabia na ich obojga i daje mu ze swojej pensji
tyle ile tylko jest w stanie. Jarek wiedział to i był wdzięczny, czasem gryzły
go wyrzuty sumienia, a czasem miał na to po prostu wywalone, wolał dostawać
kasę za nic i żyć sobie spokojnie.
Minęła godzina, a chłopak w nerwach czekał na przyjście
siostry. Wtedy drzwi domu otworzyły się. Wystraszony brat podskoczył na kanapie
- Nie umiesz pukać?! Napisalaś w sms'ie ,że dopiero co
wyjeżdżasz!
-Kłamałam- Wzruszyła ramionami.
Krzysiek wyszedł z
sypialni przeciągając się.
-Ty robisz to cały czas.- Dodała po chwili.
-...jędza- Zaklął pod nosem.
Skrzywiła sie i podchodząc do niego wyszarpała go za ubrania
do kuchni.
-Kiedy znajdziesz jakąś robotę?- Zapytała łagodnie.
-Nadal szukam, wiesz
,że cały czas jakoś dorabiam.- Odpowiedział beznamiętnie i niechętnie, nie
utrzymując z nią kontaktu wzrokowego.
-Jednorazowo! No i mam Ci w to uwierzyć?- Uniosła brew.- Dam
Ci te pieniądze, ale na prawdę to już ostatni raz. Zrób coś wreszcie ze sobą.-
Skrzyżowała dłonie.- Strasznie tu śmierdzi, co wy tu wyrabiacie?
Milczał. Ewa westchnęła.
- Nieważne, przynajmniej jeszcze jakoś dbasz o tę melinę.- Rozejrzała
się po pomieszczeniu, a potem zmierzyła wzrokiem brata.- Biłeś się z kimś
znowu?- Obejrzała jego ranę na szyi.
-Nie biłem się.- Odparł chłodno.
Złapała go za szczękę
i ścisnęła ją.
- Ćpałeś.- Warknęła.
-Nie ćpałem, daj mi
spokój.- Wyszarpał się, irytując coraz bardziej.
-Nie w nastroju dziś jesteś.- Westchnęła robiąc krok w tył. -
Blady jesteś, jadłeś coś dzisiaj?- Podeszła do lodówki otwierając ją.
-Nie próbuj udawać matki!- Wybuchnął w końcu, nie mogąc już
dłużej słuchać tych bzdur.
Zamknął jej drzwi
lodówki tuż przed nosem.
niedziela, 18 stycznia 2015
Sobotni poranek.
Był sobotni poranek. Jarek zdążył już wstać i uprzątnąć i
tak zapuszczony dom przed wizytą kuratora. Krzysiek spał jeszcze twardo w
łóżku, wczoraj bardzo późno położyli się spać. Brunet wyjął z kieszeni
oszczędności z tego miesiąca. Nie było tego wiele. Ubrał szybko bluzę i glany
chcąc kupić coś długotrwałego do jedzenia tak by wyżyli. Na dworze było ciepło
i słonecznie. Śnieg dawno zdążył stopnieć,wiosna nadchodziła wielkimi krokami.
W monopolowym kupił jedynie najpotrzebniejsze produkty. Było na tyle ładnie ,że
do domu wrócił wolno, spacerując. Gdy wszedł na pierwsze piętro swojej starej,
rozpadającej się kamienicy blondyn siedział już na kanapie.Przywitał go gestem
dłoni unosząc ją w górę. Milczał. Jarek podstawił zakupy na kuchennym blacie i
wziął wiaderko by zejść do piwnicy po węgiel i móc napalić w piecu.
-Co jest?- mruknął Krzysiek, podchodząc do niego gdy ten
zaczął przygotowywać śniadanie- dostanę dziś dobrowolnie zrobione przez ciebie jedzenie?- zaśmiał się nisko, obserwując poczynania
chłopaka.
-Chciałbyś- prychnął
prześmiewczo dając jasny przekaz-to dla mnie- Jarek zmierzwił mu włosy próbując udobruchać.
-Zabawne- burknął młodszy z mężczyzn i wrócił na swoje
ukochane miejsce na brudnej, starej, zakurzonej kanapie.
Jarek dokończył swoje danie. Była to jedyna potrawa jaką
przyzwoity facet powinien być w stanie zrobić- jajecznica! Zdawało się ,że nawet
jak już ją zjadł blondyn wciąż był na niego głęboko obrażony. Odstawił puste naczynia
do zlewu i podszedł do niego od tyłu, schylił się nad nim.
- Nie jestem twoją mamusią ,żeby zrobić Ci śniadanka, a ty
nie masz pięciu latek-wyszeptał mu do ucha przygryzając je delikatnie.
Młodszy złapał go za
ramiona i przerzucił przez mebel, a potem gdy oboje wylądowali na ziemi
przyszpilił go do podłogi patrząc na niego ostrym spojrzeniem.
-Jesteś okrutny-wywarczał ni to w poważny ni to w zabawny
sposób.
Jarek przewrócił oczami teatralnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)