czwartek, 22 stycznia 2015

Dalsza rozmowa w kuchni i sprzeczka

Nagle zza ściany u sąsiadów wydobyły się krzyki i wrzaski bijącego się i kłócącego małżeństwa
-Znowu oni...-Jarek przetarł oko palcami ziewając- ale Ty...nie będziesz robił mi takich awantur, prawda?-zaczepił go palcami u stóp po łydce.
-Co im się zachciało o czwartej nad ranem...-burknął pod nosem-tak, jasne, wspomnień czar-prychnął uśmiechając się krzywo.
-Od trzeciej od piątek to ich standardowe godziny-brunet wzruszył ramionami-zawsze twardo śpisz o tej porze...-popił herbaty.
-Tyle ciekawych rzeczy dzieje się tu w nocy- rzucił blondyn lekko ironicznie.
-No i dawno cię tu nie było-westchnął ciszej-uwielbiasz przychodzić tylko po wypłatę. Wtedy ci się przypomina ,że istnieje- odwrócił głowę w bok- a raczej ,że mam pracującą, zarabiającą siostrę-dopowiedział sobie już pod nosem. Minęła chwila-znikasz zawsze bez słowa i bez słowa wracasz, zachowujemy się tak jak zawsze, robimy to co zawsze, udajesz ,że nic się nie stało i znów znikasz- mówił jakby sam do siebie trzymając szklankę przy policzku.
-Nie zapominaj ,że na koncertach zarabiamy razem, i zawsze wracam.
-Razem zarabiamy?-prychnął prześmiewczo. Zamilkł teraz, czuł ,że jeśli pociągnie ten wątek dalej rozkwitnie z tego taka awantura jak ta za ścianą. A byli do tego zdolni- nie tak często jak ty znikasz...-odpowiedział spokojnie. Ugryzł się w język za późno.
Krzysiek spojrzał na niego złowrogo jednak nie odezwał się ani słowem.
Ostatnie zdanie podniosło mu ciśnienie. Zagryzł zęby udając ,że spływa to po nim- więc nic tu po mnie-wstał od stołu.
Jarek podniósł głowę i zawędrował za nim spojrzeniem- Dokąd idziesz?- zapytał niskim głosem odstawiając herbatę.
-Do łóżka- chłód w jego głosie ochłodził pomieszczenie. Stał w progu kuchni.
-Nie chcesz herbaty ani kawy...-zapytał brunet sam nie wiedząc dlaczego. Wystraszył się, nie wiedział czego.I przytulił się do niego, nie widząc po co...

środa, 21 stycznia 2015

Rozmowa w kuchni.

Obudził się około czwartej nad ranem. Przyśnił mu się okropny sen. Kolejne straszne wspomnienie przeszłości mieszające się z jego własnymi wewnętrznymi lękami. Rozejrzał się nerwowo po pokoju i sprawdził w telefonie godzinę. Telewizor jaśniał ściszony do zera, a obok niego spał blond mężczyzna. Dotknął jego ramienia i potrząsnął nim. Krzysiek wybudził się przez dotyk chłopaka.
-C...co jest?...-rozejrzał sie półprzytomny, wyrwany ze snu.
Spojrzał na Jarka wyrwany z rzeczywistości.
-Znów śnił mi się koszmarek...-mruknął niechętnie, jakby lekko wystraszony.
 Obkolczykowany blondyn objął go ramieniem tak jak wtedy gdy już zasypiał.
- To tylko głupi sen.- powiedział niskim zaspanym głosem, skupiając wzrok na Jarku w półmroku.
-Głupi czy nie, okropny.- stwierdził jakby z żalem oraz pretensją, wstając i wychodząc z pokoju. Wszedł do kuchni i opierając się o blat zapalił papierosa. Krzysiek "otrzeźwiał" całkowicie gdy tamten opuścił pomieszczenie w pośpiechu. Leżał w łóżku na wznak zastanawiając się nad zaistniałą sytuacją. Przeciągnął się i zerknął na świecący się niedaleko telewizor.
- Cholera...-mruknął pod nosem.
 Tymczasem starszy z nich spalił już papierosa i wstawił wodę na herbatę. Zalał napój i w nerwach zapalił kolejnego szluga. Blondyn nie wytrzymał tak dłużej. Ruszył w ślady chłopaka i wszedł do kuchni.
- Co tym razem?- zapytał siadając na blacie tuż obok niego.
Widział zdenerwowanie w zachowaniu i reakcjach zielonookiego.
 -Co Cię to obchodzi- zaciągnął się.
Nie patrzył na niego. Krzysztof patrzył na niego z kamienną twarzą i przetarł ją dłońmi w całkowitej ciszy.
 -Nie musiałeś wstawać. Nie wiem w sumie po co w ogóle Cię budziłem. W pierwszym momencie...spanikowałem.- znów zaciągnął się mówić beznamiętnie, jakby od niechcenia.
 -Trudno, już wstałem.- wzruszył ramionami.- I chce wiedzieć co Cię tak wybudziło- dodał wciągając nogę na blat.
-Nic.- odparł markotnie słodząc herbatę resztami cukru.
Zerknął przez okno. Śnieg wciąż prószył i było go już naprawdę dużo.
- Idź spać...
-Nie. - zamyślił się chwilę.
Widok za oknem przypominał przesłodzony, świąteczny obrazek.
- Dziś lepimy bałwana.- zmierzwił włosy kochanka, przechodząc obok.
Usiadł na przeciwko niego.
 -Jesteś do dupy.- warknął mieszając nerwowo herbatę i obijając łyżeczką o szklane ścianki.
- Pająk idzie nad zlewem- wstał i zkliszczył go palcami.
Objął się dłońmi znów zatrzymując się na widoku za oknem.
-Krzysiek, nie mam ochoty Cię teraz zabawiać ,więc spadaj spać.- mówił zirytowany.- I zapomnij o tym ,że Cię w ogóle budziłem.
 Wyproszenie blondyna obeszło. Rozłożył się wygodnie na krześle.
- Mhm- mruknął lekceważąco, dając do zrozumienia ,że nigdzie się nie wybiera.
Jarosław zawarczał pod nosem, nie okazując aprobaty.

- Durny- rzucił sucho popijając gorący płyn.

wtorek, 20 stycznia 2015

Wizyta w monopolowym.

-Dobrze, skoro nie chcesz rozmawiać o problemie i od niego uciekać w porządku- była zła, położyła pieniądze na blacie i w milczeniu wyszła.
-Amen- mruknął pod nosem rzucając na stól 20zł- masz i idź po coś na obiad.
 Krzysiek wziął w dłoń banknot oglądając go dokładnie.
- Chcesz coś konkretnego?- rzucił podchodząc do niego i łapiąc go w pasie.- Siorka jak zawsze zadowolona.-  dodal ironicznie przyciagajac go do siebie i całując w skroń. -Było lepiej niż ostatnio...-podrapał się po czole.
- Nie no, idę z Tobą bo sam to gówno kupisz...-zmarszczył brwi i odbiegając od niego założył szybko glany i kurtkę, czekając teraz na blondyna.
-Ale wiesz ,że ona nie przestanie nigdy marudzić?- rzucił w końcu Krzysiek gdy wychodzili juz z mieszkania.
 Jarek nie odpowiedział nic. Milczał, a jego milczenie było szalenie wymowne. Wyszli ze starej, rozpadającej się, pękającej kamienicy.
- Śnieg pada...-westchnął brunet.
Szli już uliczkami miasta które stawało sie coraz bielsze. Mężczyźni weszli do monopolowego rozglądając się dookoła, tak jakby nagle mogli wykupić z niego wszystkie artykuły. Krzysiek w tajemniczy sposób cofnął się i wyszedł przed sklep. Jarek zdumiał się momentalnie.
- A Ty gdzie się wybierasz?...- uniósł brew i chwycił go za rekę starając się zatrzymać.
 -Muszę zadzwonić- odpowiedział mu beznamiętnie blondyn obracając oczami.
 Jarek zamyslił się na moment.
- Kocham Cię...- powiedział puszczajac jego dłoń.
Było to swego rodzaju ostrzeżeniem przed kolejnymi sztuczkami chłopaka. Ponownie pojawił sie w sklepie, kupił bułki, ser, mleko i inne podstawowy produkty w ubogiej ilosci. Kupił też mrożone zapiekanki.
 -Na zeszyt, tak? - zapytała sprzedawczyni kasujac produkty.
 Dobrze ich znała, wiedziała ,że im się nie przelewa i prawie zawsze nie mają pieniędzy.
-Nie tym razem- Jarek uśmiechnął się ukradkiem.
-Dwadzieścia cztery pięćdziesiąt- powiedziała zmęczona życiem kobieta.
-Cholera...-zaklął pod nosem.- To przez to masło.- mruknął.- Cztery złote na zeszyt, jutro doniose.- westchnął lekko zażenowany.
Ta jednak uśmiechnęła się w niemałej chęci pocieszenia. Krzysztof pojawił sie w sklepie dopiero gdy jego chłopak pakował juz swoje zakupy do reklamówki.
 -Dobry- mruknął do kobiety za kasą- Mamy wszystko?- teraz zwrócił się z czułością do Jarka.
 Wziął w rekę zakupy.

 -Wszystko?... Może i wszystko...-odpowiedział niechętnie uciekając wzrokiem i ulatniając się ze sklepu.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Przyście siostry

-Dzisiaj przychodzi Ewka, więc byłbym wdzięczny jakbyś jednak ruszył tyłek i pomógł mi tutaj choć trochę posprzątać!- Warknął chłopak próbując go obudzić i zrzucić z łóżka.
 Było już dobrze po trzynastej.
-Krzychu no!- Dodał szarpiąc za kołdrę.- Yghhhhh!- Zawarczał i zaklął siarczyście.

 Blondyn ani drgnął. Jarosław był coraz bardziej zirytowany ale postanowił dać sobie na wstrzymanie. Znał Krzyśka i wiedział ,że nie da się go tak po prostu zrzucić z łóżka, a gdy się go budzi jest w bardzo złym nastroju. Dziś była środa, stresował się wizytą dziewczyny. Pomagała mu od zawsze  i nadal to robi, od czasu jak wyszli z bidula zarabia na ich obojga i daje mu ze swojej pensji tyle ile tylko jest w stanie. Jarek wiedział to i był wdzięczny, czasem gryzły go wyrzuty sumienia, a czasem miał na to po prostu wywalone, wolał dostawać kasę za nic i żyć sobie spokojnie.
Minęła godzina, a chłopak w nerwach czekał na przyjście siostry. Wtedy drzwi domu otworzyły się. Wystraszony brat podskoczył na kanapie
- Nie umiesz pukać?! Napisalaś w sms'ie ,że dopiero co wyjeżdżasz!
-Kłamałam- Wzruszyła ramionami.
 Krzysiek wyszedł z sypialni przeciągając się.
-Ty robisz to cały czas.- Dodała po chwili.
-...jędza- Zaklął pod nosem.
Skrzywiła sie i podchodząc do niego wyszarpała go za ubrania do kuchni.
-Kiedy znajdziesz jakąś robotę?- Zapytała łagodnie.
 -Nadal szukam, wiesz ,że cały czas jakoś dorabiam.- Odpowiedział beznamiętnie i niechętnie, nie utrzymując z nią kontaktu wzrokowego.
-Jednorazowo! No i mam Ci w to uwierzyć?- Uniosła brew.- Dam Ci te pieniądze, ale na prawdę to już ostatni raz. Zrób coś wreszcie ze sobą.- Skrzyżowała dłonie.- Strasznie tu śmierdzi, co wy tu wyrabiacie?
Milczał. Ewa westchnęła.
- Nieważne, przynajmniej jeszcze jakoś dbasz o tę melinę.- Rozejrzała się po pomieszczeniu, a potem zmierzyła wzrokiem brata.- Biłeś się z kimś znowu?- Obejrzała jego ranę na szyi.
-Nie biłem się.- Odparł chłodno.
 Złapała go za szczękę i ścisnęła ją.
- Ćpałeś.- Warknęła.
 -Nie ćpałem, daj mi spokój.- Wyszarpał się, irytując coraz bardziej.
-Nie w nastroju dziś jesteś.- Westchnęła robiąc krok w tył. - Blady jesteś, jadłeś coś dzisiaj?- Podeszła do lodówki otwierając ją.
-Nie próbuj udawać matki!- Wybuchnął w końcu, nie mogąc już dłużej słuchać tych bzdur.

 Zamknął jej drzwi lodówki tuż przed nosem.

niedziela, 18 stycznia 2015

Sobotni poranek.

Był sobotni poranek. Jarek zdążył już wstać i uprzątnąć i tak zapuszczony dom przed wizytą kuratora. Krzysiek spał jeszcze twardo w łóżku, wczoraj bardzo późno położyli się spać. Brunet wyjął z kieszeni oszczędności z tego miesiąca. Nie było tego wiele. Ubrał szybko bluzę i glany chcąc kupić coś długotrwałego do jedzenia tak by wyżyli. Na dworze było ciepło i słonecznie. Śnieg dawno zdążył stopnieć,wiosna nadchodziła wielkimi krokami. W monopolowym kupił jedynie najpotrzebniejsze produkty. Było na tyle ładnie ,że do domu wrócił wolno, spacerując. Gdy wszedł na pierwsze piętro swojej starej, rozpadającej się kamienicy blondyn siedział już na kanapie.Przywitał go gestem dłoni unosząc ją w górę. Milczał. Jarek podstawił zakupy na kuchennym blacie i wziął wiaderko by zejść do piwnicy po węgiel i móc napalić w piecu.
-Co jest?- mruknął Krzysiek, podchodząc do niego gdy ten zaczął przygotowywać śniadanie- dostanę dziś dobrowolnie zrobione przez ciebie jedzenie?- zaśmiał się nisko, obserwując poczynania chłopaka.
 -Chciałbyś- prychnął prześmiewczo dając jasny przekaz-to dla mnie- Jarek zmierzwił mu włosy próbując udobruchać.
-Zabawne- burknął młodszy z mężczyzn i wrócił na swoje ukochane miejsce na brudnej, starej, zakurzonej kanapie.
Jarek dokończył swoje danie. Była to jedyna potrawa jaką przyzwoity facet powinien być w stanie zrobić- jajecznica! Zdawało się ,że nawet jak już ją zjadł blondyn wciąż był na niego głęboko obrażony. Odstawił puste naczynia do zlewu i podszedł do niego od tyłu, schylił się nad nim.
- Nie jestem twoją mamusią ,żeby zrobić Ci śniadanka, a ty nie masz pięciu latek-wyszeptał mu do ucha przygryzając je delikatnie.
 Młodszy złapał go za ramiona i przerzucił przez mebel, a potem gdy oboje wylądowali na ziemi przyszpilił go do podłogi patrząc na niego ostrym spojrzeniem.
-Jesteś okrutny-wywarczał ni to w poważny ni to w zabawny sposób.
Jarek przewrócił oczami teatralnie.