niedziela, 18 stycznia 2015

Sobotni poranek.

Był sobotni poranek. Jarek zdążył już wstać i uprzątnąć i tak zapuszczony dom przed wizytą kuratora. Krzysiek spał jeszcze twardo w łóżku, wczoraj bardzo późno położyli się spać. Brunet wyjął z kieszeni oszczędności z tego miesiąca. Nie było tego wiele. Ubrał szybko bluzę i glany chcąc kupić coś długotrwałego do jedzenia tak by wyżyli. Na dworze było ciepło i słonecznie. Śnieg dawno zdążył stopnieć,wiosna nadchodziła wielkimi krokami. W monopolowym kupił jedynie najpotrzebniejsze produkty. Było na tyle ładnie ,że do domu wrócił wolno, spacerując. Gdy wszedł na pierwsze piętro swojej starej, rozpadającej się kamienicy blondyn siedział już na kanapie.Przywitał go gestem dłoni unosząc ją w górę. Milczał. Jarek podstawił zakupy na kuchennym blacie i wziął wiaderko by zejść do piwnicy po węgiel i móc napalić w piecu.
-Co jest?- mruknął Krzysiek, podchodząc do niego gdy ten zaczął przygotowywać śniadanie- dostanę dziś dobrowolnie zrobione przez ciebie jedzenie?- zaśmiał się nisko, obserwując poczynania chłopaka.
 -Chciałbyś- prychnął prześmiewczo dając jasny przekaz-to dla mnie- Jarek zmierzwił mu włosy próbując udobruchać.
-Zabawne- burknął młodszy z mężczyzn i wrócił na swoje ukochane miejsce na brudnej, starej, zakurzonej kanapie.
Jarek dokończył swoje danie. Była to jedyna potrawa jaką przyzwoity facet powinien być w stanie zrobić- jajecznica! Zdawało się ,że nawet jak już ją zjadł blondyn wciąż był na niego głęboko obrażony. Odstawił puste naczynia do zlewu i podszedł do niego od tyłu, schylił się nad nim.
- Nie jestem twoją mamusią ,żeby zrobić Ci śniadanka, a ty nie masz pięciu latek-wyszeptał mu do ucha przygryzając je delikatnie.
 Młodszy złapał go za ramiona i przerzucił przez mebel, a potem gdy oboje wylądowali na ziemi przyszpilił go do podłogi patrząc na niego ostrym spojrzeniem.
-Jesteś okrutny-wywarczał ni to w poważny ni to w zabawny sposób.
Jarek przewrócił oczami teatralnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz